Weekend z powieścią: FOTOGRAF - Pierre Boulle #3
Witajcie :)
Długo nic nie pisałam, a tak naprawdę wiele się działo. Skończyłam kurs II stopnia w ZPAFie i obecnie jestem na ostatnim poziomie - III stopnia Fotografii. Dostałam się również na warsztaty Fotografii Teatralnej z Forum Fotografii Teatralnej. Także uczę się cały czas :)
Ale w między czasie robię też inne rzeczy i o zgrozo też związane z fotografią. Dziś chciałam Wam polecić książkę z roku 1969 "Fotograf" francuskiego pisarza Pierre Boulle. Jest to powieść sensacyjna, a autor tej książki napisał również "Planetę Małp" na podstawie której powstała seria amerykańskich filmów science-fiction. Książkę wypożyczyłam z biblioteki i już raz prolongowałam, a obecnie naliczają mi karę pieniężną - a to wszystko po to, by napisać ten post ;) (fajnie płacić kary, bo biblioteka z tego kupuje nowe książki :D)
Książka ma 160 stron, ale jest to 160 prawdziwie fotograficznych stron. O wielu przemyśleniach dotyczących fotografii, artysty, tworzenia i obrazu. I jest coś co łączy tą książkę z poprzednią, którą polecałam na weekend. Ale tego Wam nie zdradzę ;)
Bohaterem książki jest fotograf Martial Gaur. Za młodu brał udział w różnych potyczkach z władzami, był buntownikiem i lubił sie tłóc z kim popadnie. Zwrócił na niego uwagę przyjaciel jego ojca, który był fotografem. Powiedział, że skoro tak lubi uczestniczyć w ostrych akcjach to może by je sfotografował... i wręczył mu aparat. I tak boheter tej powieści sensacyjnej połknął fotograficznego bakcyla. Potem fotografował na wojnie, na której stracił nogę. W konsekwencji tego został skazany na fotografowanie początkujących modelek w ich domach. Ale pozostał pewien głód, którego nasz fotograf nigdy nie zaspokoił - to palące pragnienie zrobienia tego jednego, jedynego i legendarnego zdjęcia w życiu, które osławiłoby jego nazwisko, stałoby się oznaką jego geniuszu i dzięki której zapisałby się w kartach histrorii jako ten, który zrobił to jedno jedyne najdoskonalsze zdjęcie. I tutaj zaczyna się nasza opowieść...
Pewnego dnia fotograf nasz odkrywa, że jest podsłuchiwany i tak po nitce do kłębka trafia na trop przestępstwa - ktoś chce zabić prezydenta Francji.
To co jest najcenniejsze w tej książce - prócz fabuły trzymającej w napięciu - to właśnie "życie wewnętrzne" naszego bohatera. Autor genialnie wniknął w głąb tego co dzieje się w umyśle fotografa - śmiem twierdzić, że każdego. Dlatego tak bardzo spajamy się z jego uczuciami czytając tę książkę. Jego wszystkie rozterki dotyczące fotografii, rozmowy przeprowadzone z różnymi ludźmi w tym ze swoim mistrzem fotografii, który to jako pierwszy wręczył mu w dzieciństwie aparat do ręki. Mistrzowi udało się wykonać TO legendarne zdjęcie, czy i Martialowi się uda? Na kolejnych stronach powieści naszego bohatera coraz bardziej pali to pragnienie.
Ten cytat bardzo mi się podoba:
"Artyści (czyli fotografowie) żyją zamknięci w wieży z kości słoniowej, nie zniżając się nawet myślą do wydarzeń nękających resztę ludzi" :)
"Fotograf musi widzieć z góry całokształt zdjecia ... ale widzieć i przewidzieć to nie wystarcza; udaje się to bez trudu dobremu amatorowi. Istotna rzecz dla nas, to tworzyć. TWORZYĆ, pojmujesz mnie, tego właśnie nie rozumiano dawniej i jeszcze dziś wielu nie rozumie. Nie chodzi o to, żeby niewolniczo rejestrować... Nie lubię tego słowa "fotografia". Ma znaczenie ujemne. Fotograf musi być twórcą tak samo jak malarz (...) artysta godzien tego imienia musi wycisnąć indywidualne piętno na najbardziej nawet ulotnym obrazie."
"Fotograf jest artystą. Artysta musi umieć być nieludzki."
Więc czym prędzej biegnijcie do biblioteki żeby wypożyczyć tę książkę na weekend - na pewno ją znajdziecie - moja nie była wypożyczana od 17 kwietnia 1990 roku Ooo nie znają się ludzie ;) :)
Niedługo pojawią się kolejne posty, bo trochę się nazbierało :) Jeżeli znacie jakieś powieści o fotografach to bardzo proszę o wpisanie tytułów w komentarzu :)
Do zobaczenia tfu do przeczytania :)
Komentarze
Prześlij komentarz